14 czerwca 2012

Duże podwozie trenigowe

Myślę, że każdy początkujący pilot modelu śmigłowca zaczyna naukę z wykorzystaniem podwozia treningowego. W ogólności jest to konstrukcja mocowana do podwozia helikoptera zwiększająca jego obrys. Zapewnia ona przede wszystkim zabezpieczenie przed  nadmiernymi przechyłami, w których łopaty mogłyby zahaczyć o podłoże, a także amortyzuje nieco energię uderzenia w czasie gwałtownych przyziemień.

Mimo wielu typowych rozwiązań dostępnych na rynku zapragnąłem wykonać swoje własne (wzorowane na tych pierwszych). Z dwóch przyczyn - nie wiem, która była dominująca, kolejność opisu przypadkowa. Jedną z nich to zamiłowanie do majsterkowania i radość z przydatności dzieła własnych rąk. Drugą była chęć zapewnienia większej powierzchni obrysu podwozia niż w rozwiązaniach powszechnie dostępnych w sklepach.

Moje rozwiązanie polegało na skleceniu 4 pałąków zakończonych sporymi kulkami. Sporymi dlatego, żeby krzywizna powierzchni była stosunkowo nieduża, by podwozie łatwo prześlizgiwało się po nierównościach terenu. Dodatkowym wymogiem była modułowość umożliwiająca rozłożenie i przetransportowanie podwozia w skrzynce.
Pałąki (czy nóżki) stanowią rurki węglowe długości 45 cm i średnicy zewnętrznej 4mm (8 zł / metr). Na nie nanizane są piłeczki pingpongowe (5,99 zł / 6 szt). Mają tę zaletę, że są sztywne i gładkie, co zmniejsza ryzyko zaczepiania się piłeczek o chropowate podłoża, w przeciwieństwie do piankowych piłeczek oferowanych powszechnie w sklepach. Osadzone piłeczki są zabezpieczone przed zsunięciem się za pomocą zszywek biurowych przebijających rurkę i zagiętych na końcach. To z kolei zapewnia możliwość wymiany piłeczki w razie jej uszkodzenia (Zdarzyło mi się piłeczkę nadepnąć).

Pałąki są nasuwane na krzyżak wykonany ze sztywnego drutu φ=2,5mm. Ramiona krzyżaka połączone są podwójnym preclem z drutu wieszakowego φ=2mm. Do miejsca łączenia ramion dosunąłem małe fragmenty gąbki, by rurki węglowe nie nabijały się na wyprofilowane druty, gdyż powodowało to pękanie końca rurek. Takie rozwiązanie pozostawia swobodę w ustawieniu kątów między pałąkami dostosowanych do potrzeb i ograniczeń wynikających z konstrukcji samego helikoptera. Łączenia w zestawach kupowanych w sklepach wymuszają jeden niemodyfikowany rozstaw i pochylenie nóżek podwozia.

Mankamentem mojego rozwiązania jest użycie rurek węglowych zamiast prętów. Rurki mimo naturalnej elastyczności mają mniej materiału w sobie, co sprawia, że przy mocniejszych przyziemieniach pękają wzdłuż włókien równoległych do osi. Zachowują jednak sztywność podłużną, więc wystarczy owinąć je taśmą klejącą (widoczną na lewym dolnym pałąku na pierwszym zdjęciu), aby dalej spełniały swoje zadanie.

Całość jest mocowana do podwozia helikoptera za pomocą drutu elektrycznego w izolacji - jest dostatecznie sztywny, a zarazem łatwo go ukształtować bez użycia narzędzi. Izolacja z kolei stanowi warstwę ścieralną w kontakcie płoz helika z podłożem.

0 komentarze:

Prześlij komentarz