16 grudnia 2013

Podsumowanie sezonu 2013

Jak można by się spodziewać po "nie dawno" opublikowanym poście, zgodnie z koleją losów przyszedł czas na podsumowanie sezonu, który, z uwagi na szybko zapadające ciemności i mniejszą liczbę dni bezwietrznych i bezopadowych, w praktyce zakończył się w połowie listopada.

Sezon 2013 przeszedł bez spektakularnych wydarzeń. Ja zaliczyłem 3-4 krety, Marcin - tylko jeden. Standardowe - łopaty, flybary, szpindle, wał główny, ogon, wał ogonowy - jednym słowem nuda. Po każdym takim przejściu mniej lub bardziej pewnie wracałem w przestworza, drugi Nielot natomiast wykazał się tą niechlubną zręcznością na sam koniec naszych spotkań na helipadzie.

Ciekawszym jednak zagadnieniem było stwierdzenie po którejś naprawie mimośrodowych obrotów grzybka na głowicy wirnika. Zagadka niemała, bo wał główny wymieniony na oryginał Align'a, więc by się można spodziewać - prosty. Standardowy przegląd reszty okolic wirnika nie wykazał nieprawidłowości. Wymieniłem na wszelki wypadek łożyska wału głównego dbając o ich proste wklejenie, wymieniłem też poza kolejnością wał - z prostego na prosty - a nuż to coś zmieni. Jakby niewiele pomogło. Po kolejnym krecie zgięciu uległa część huba głowicy zaciskająca się na wale. Nie było dyskusji - wymieniłem hub na teoretycznie prosty (z używanej, niekretowanej wedle deklaracji poprzedniego właściciela). Jakby to pomogło, bo oscylacje grzybka zmniejszyły się do poziomu akceptowalnego - nie spędzającego snu z powiek.

Co do postępów w akrobacjach, to ja osobiście nie wyszedłem poza zawis bokiem. Zacząłem próbować loty postępowe poprzecznie do kierunku wzroku, ale taki układ sprzyjał pomyłkom co do kierunku ruchów drążka cykliki, co było przyczyną wspomnianych kretów. Można powiedzieć, że nieco wzrosła pewność kontroli, bo z kilku podbramkowych sytuacji jednak się ratowałem, bo kretów by było 2 czy 3 razy więcej. Niemniej jednak dość opornie podchodziłem do zakreślenia w poziomie pełnej ósemki, w przeciwieństwie do Marcina, który koślawą ósemkę już całkiem zgrabnie prezentuje.

No i wciąż trzymam się kurczowo modu normalnego, od czego mnie słusznie, choć nieskutecznie próbował odwieść kolega. Faktem, że to powoduje przy większych podmuchach wiatrów powolniejszą kontrę by nie spaść, ale pomny wcześniejszych przejść z omyłkowym włączeniem idle-1 nadal podchodzę do niego jak do jeża.

Podsumowując - dobry sezon. Nie zrealizowało się wstępne założenie wykonania zawisu dziobem do siebie, czy obrotu 360 stopni w poziomie, ale być może przy naszej intensywności treningów było zbyt wygórowane. Można je przyjąć na kolejny sezon :) - oczywiście cały czas bez użycia symulatora na komputerze (z pewnym oszustwem z mojej strony,a le o tym w kolejnych postach).

0 komentarze:

Prześlij komentarz